Poniżej prezentujemy wrażenia naszego działu wydawniczego z pracy nad tłumaczeniem gry "Tajniacy Bez Cenzury", a dokładniej osoby, która przekładała i wybierała słowa, ktore finalnie pojawiły się w wersji polskiej tej gry.

Wszystkie osoby w wieku powyżej lat 18 zapraszamy do lektury! 


Choć mogłoby się wydawać, że proces tłumaczeniowy wszystkich "Tajniaków" będzie taki sam (no, może oprócz Obrazków - tam to się nie natłumaczyłam), czyli siadasz, myślisz nad słowami, odsyłasz, a potem płaczesz, bo jakiś wyraz się powtarza, to jednak praca nad wersją "Bez cenzury" wyglądała trochę inaczej.

W podstawej wersji gry nie ma żadnego motywu przewodniego, a jedyne swego rodzaju ograniczenie stanowił fakt, że słowa powinny być wieloznaczne albo tworzyć całą sieć skojarzeń. I to tyle. Albo aż? A tutaj wchodzi pikanteria. I do tego na początku miałam stworzyć listę słów jak najbardziej neutralnych, które mają dodatkowo jakieś pieprzne znaczenie. Wiedziałam, że to będzie prawdziwie tantryczna joga dla mózgu i się nie przeliczyłam.

Na pierwszy ogień poszedł ptak, bóbr i piesek - są zwierzątka, więc jest miło, sympatycznie i grzecznie. Prawda? Potem przeniosłam się do artykułów spożywczych, bo cóż jest zbereźnego w brzoskwini, jajkach czy kakao? Pojawiają się też motywy bardziej arystokratyczne, takie jak berło, tron i kutas - oczywiście w znaczeniu ozdoby z nici w kształcie pędzla, która często stanowiła część stroju szlachty. Skoro nawet Mickiewicz pisze o gęstych kutasach świecących przy pasie, to chyba wypada użyć takiego słowa.

Jakiś czas (i ze dwieście słów) później zaczęły się schody. Natchnienie mnie opuściło, luby przestał podrzucać swoje niemoralne propozycje (nie można mieć przecież lepszych planów na sobotę), a część rubryk w Excelu nadal świeciła pustkami. W akcie desperacji odwiedziłam stronę z internetowym słownikiem slangu. Opuściłam ją z BARDZO wzbogaconym słownictwem i pełną tabelką. Uśmiechom i łzom radości nie było końca!

Okazało się, że i pracy nie było końca. W międzyczasie zmieniła się trochę wizja i słowa wygrzebane z najciemniejszych zakamarków mózgu i Internetu były... za grzeczne (tak, nawet Mickiewiczowski kutas). Lista została zmodyfikowana - zawitały na niej wyrazy bardziej dosadne i mniej wieloznaczne. W dalszym ciągu nie są (zbyt) wulgarne, ale nie są też tak sympatyczne, jak przedstawiciele wspomnianego już wcześniej zwierzyńca. Można je nawet dorzucić do słów z gry podstawowej (zwłaszcza że i tam kryje się trochę kryptonimów, które pasowałyby bardziej do wersji "Bez cenzury"), ale lepiej nie grać wtedy ze swoimi pociechami, jeśli ktoś nie ma ochoty im tłumaczyć, czym jest petting.

Gdy lista słów została domknięta, przyszła pora na przełożenie instrukcji. Nie różni się zbyt wiele od zasad pierwszych "Tajniaków", ale zdecydowanie jest bardziej z jajem (albo jajami). Znani z podstawki niewinni obserwatorzy zostali zastąpieni noszącymi dość zabawne imiona przedstawicielami różnych profesji. No i wypadało je równie zabawnie przełożyć. Albo przynajmniej spróbować. Mam nadzieję, że się udało.

Martyna Skowron